To Jarosław Kaczyński powinien spotkać się w Sejmie z niepełnosprawnymi [FELIETON SŁAWOMIRA SOWY]

Czytaj dalej
Fot. Bartek Syta
Sławomir Sowa

To Jarosław Kaczyński powinien spotkać się w Sejmie z niepełnosprawnymi [FELIETON SŁAWOMIRA SOWY]

Sławomir Sowa

To Jarosław Kaczyński powinien spotkać się z niepełnosprawnymi, którzy przyszli protestować do Sejmu. Czas przypomnieć, że to on stoi za wszelkimi decyzjami firmowanymi przez sejmową większość i tego lub innego premiera.

Protest osób niepełnosprawnych i ich rodziców w Sejmie to kolejna rafa, na którą w ostatnich tygodniach nadział się PiS. A miało być tak spokojnie. Wydawało się, że pasmo wizerunkowych porażek rządu zostało na dobre zaklajstrowane przez konwencję PiS, gdzie premier Morawiecki zaserwował nowy pakiet darów: 300 zł wyprawki dla uczniów, niższe podatki CIT, niższe składki ZUS dla maleńkich firm, fundusz drogowy i - uwaga - przeznaczenie ponad 20 miliardów zł na likwidację barier dla osób niepełnosprawnych. Nie od razu - w ciągu 8 lat.

Wygląda to tak, jakby - paradoksalnie - ta ostatnia obietnica stała katalizatorem protestu w Sejmie. Jakby bariery widziane z pozycji premiera i z pozycji niepełnosprawnych były zupełnie inne. Z jednej strony mamy wielką liczbę premiera, te 20 miliardów, z drugiej małe liczby, z którymi przyszli do Sejmu rodzice osób niepełnosprawnych: 150 zł - wysokość zasiłku rehabilitacyjnego, 744 zł - wysokość renty socjalnej. Nic dziwnego, że protestujący domagają się swego rodzaju 500 plus, czyli 500 zł dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia.

Drugi paradoks sejmowego protestu to odwiedziny prezydenta Andrzeja Dudy. To on ustawił się w roli pośrednika, a nawet rzecznika niepełnosprawnych, który będzie załatwiał ich postulaty w rozmowach z premierem Morawieckim i minister Rafalską. Prezydent nie omieszkał przy tym skromnie dodać, że nie ma znaczenia, czy projekt stosownej ustawy będzie poselski, rządowy czy prezydencki. Andrzej Duda wyraźnie zdobył punkty i są to punkty zdobyte... kosztem PiS.

Na sejmowych korytarzach kogoś jednak zabrakło. Na dobrą sprawę powinien pojawić się tam Pierwszy Poseł Jarosław Kaczyński, bo tak naprawdę to on ma siłę sprawczą przeprowadzania takich lub innych decyzji przez Sejm. Pierwszy Poseł stoi jednak w rozkroku. Bezsilnie musi patrzeć jak zbiera punkty prezydent, który poczuł zapach wolności, z drugiej strony sam nie bardzo może wyjść wprost do ludzi z konkretną obietnicą. Dlaczego nie może? Bo wtedy musiałby wziąć na siebie odpowiedzialność, gdyby coś poszło nie tak. A Pierwszy Poseł, choć pociąga za wszystkie sznurki, odpowiedzialności ponosić za nic nie lubi i nie ponosi.

Sławomir Sowa

Jestem dziennikarzem w redakcji Dziennika Łódzkiego, zajmuję się m.in. problematyką wojskową, biznesem i polityką, ale lubię zanurkować w historię, zarówno tę lokalną, jak i powszechną, żeby poszukać punktów odniesienia i zdobyć dystans do tego, co dzieje się na bieżąco. Zainteresowania? Te zawodowe wyrastają z osobistych.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.