W oknie płonął człowiek. 34 lata temu podpalił się Henryk Wasiluk [WIDEO]
Fot. kadr filmu - Kadr z filmu „Ocalić od zapomnienia pamięć o Henryku Wasiluku”. Przy stole Zbigniew Wrześniak i Jerzy Klincewicz, członkowie Stowarzyszenia Narodowy Gorzów. Stół wieńczy zdjęcie Henryka Wasiluka
Zbigniew Borek
„Mężczyzna stoi w oknie, w ręku trzyma świeczkę. Krzyczy, że się podpali. Po chwili zbliża świeczkę do ubrania, buchają płomienie”. Tak gazeta opisywała samospalenie 28-letniego Henryka Wasiluka z Gorzowa. „Widzę straszliwie poparzonego mężczyznę, który jednak żyje, niemo porusza ustami, jeden z milicjantów gaśnicą samochodową dogasza ogień w łazience, strażak z kubełkiem wody polewa tlące się spodnie rannego. Lekarz w izbie przyjęć powie mi później, że raz tylko w swoim życiu widział straszniej poparzonego człowieka”
Pozostało jeszcze 94% treści.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
Zaloguj sięZaloguj się, by czytać artykuł w całości
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
Jestem dziennikarzem i wydawcą drukowanego wydania "Gazety Lubuskiej". Jako reporter lubię pracować w terenie (a wszystko jest terenem, jak stwierdził kiedyś filozoficznie jeden z kolegów po fachu), pogadać z ludźmi, a przede wszystkim słuchać ich historii.
Dziennikarsko interesuję sprawami społecznymi, sądownictwem, polityką, Gorzowem, w którym mieszkam, Strzelcami Krajeńskimi, z których pochodzę, regionem lubuskim, w którym żyję i pracuję, a poza tym - przynajmniej się staram - wszystkim, co wydaje mi się ważne także w kraju i na świecie.
Jak trafiłem do "Gazety Lubuskiej"? To było tak strasznie dawno, że już prawie nie pamiętam ;) W każdym razie w "Lubuskiej" pracuję dłużej niż jestem żonaty, a żonaty jestem już dość długo. No i dzieci mi się fajnie starzeją :)
Coś jeszcze o mnie? Lubię dobrze przeczytać, dźwięcznie posłuchać, spektakularnie obejrzeć, smacznie zjeść. Cenię towarzystwo charakternych ludzi z uroczymi wadami, zwłaszcza jak też lubią whisky. Uwielbiam milion jeszcze rzeczy, ale o nich nie napiszę, bo i tak zakładam, że aż do tego miejsca tej "autoprezentacji" nikt nie dotarł ;)