Walczą w sądzie o powrót na uczelnię
KUL od 2013 r. zwolnił 31 osób, które nie zrobiły na czas habilitacji. UMCS - 18. Niektórzy walczą teraz w sądach o przywrócenie do pracy. I wygrywają.
Pani Katarzyna (imię zmienione), dr nauk humanistycznych z KUL, w 2015 roku dostała od uczelni wypowiedzenie. Przyczyna?
Upłynął czas przeznaczony na uzyskanie stopnia doktora habilitowanego. KUL powołał się na nowelizację Prawa o szkolnictwie wyższym, które weszło w życie 1 października 2013 r.
Zgodnie z nim, na stanowisku adiunkta bez habilitacji można pracować nie dłużej niż osiem lat.
Problem w tym, że ustawa nie sprecyzowała, od kiedy należy liczyć ten termin. KUL uznaje, że od początku zatrudnienia na stanowisku adiunkta. Pani Katarzyna, że od 1 października 2013 roku.
Lublinianka skierowała sprawę do sądu. W ub.r. Sąd Rejonowy Lublin-Zachód zdecydował o przywróceniu pani Katarzyny do pracy.
Uzasadniał, że wprowadzony w 2013 r. ośmioletni termin nie ma zastosowania do pracowników zatrudnionych przed tą datą, a więc z dniem 1 października 2013 wszystkie terminy na uzyskanie habilitacji powinny ulec „wyzerowaniu”. Wyrok nie jest prawomocny.
- KUL odwołał się do Sądu Okręgowego. - Nasi prawnicy stoją na stanowisku, że w przepisach nie istnieje wskazanie, by w odniesieniu do pracowników, którzy byli zatrudnieni w momencie wejścia w życie ustawy nowelizującej, należy „zerować” terminy - tłumaczy Lidia Jaskuła, rzeczniczka uczelni.
- Interpretacja, zgodnie z którą „terminy się zerują”, jest szkodliwa dla rozwoju nauki i niesprawiedliwa, bo prowadzi do traktowania w jednakowy sposób osób, które rzetelnie pracują nad swoim rozwojem naukowym i uzyskują stopień doktora habilitowanego w wyznaczonym czasie oraz osób, które zachowują się dokładnie odwrotnie - dodaje.
Sprawa pani Katarzyny nie jest odosobniona. Od 1 października 2013 roku, w związku z upływem terminu na uzyskanie habilitacji, KUL wręczył wypowiedzenia umów o pracę 81 nauczycielom akademickim.
50 z nich zostało jednak ponownie zatrudnionych na czas określony - żeby sfinalizowali pracę nad habilitacją.
Na UMCS z podobnej przyczyny zwolniono 18 adiunktów.
Józef Kaczor, przewodniczący Sekcji Nauki w NSZZ „Solidarność” ocenia, że nowelizacja ustawy była dla części pracowników jak zmiana zasad w trakcie gry. - Poza tym, ośmioletni termin jest za krótki - zaznacza.
Przedstawiciele władz uczelni są jednak innego zdania: Zmienione przepisy są dobre, bo dopingują do pracy i przyczyniają się do rozwoju nauki - podkreślają.
- Nie do zaakceptowania jest rozwiązanie, w którym osoby zatrudnione przed zmianą przepisów uzyskałyby na zrobienie habilitacji np. dwudziestoletni okres, a osoby zatrudnione od 1 października 2013 r. miałyby na zrobienie habilitacji tylko 8 lat - tłumaczy Aneta Adamska, rzeczniczka UMCS.
- Głównym celem nowelizacji było zdopingowanie adiunktów do robienia postępów w pracach naukowych. Uzyskiwanie wyższych stopni ma zasadniczy wpływ na przyspieszenie rozwoju kadry naukowej uczelni - dodaje.
Od 1 października 2013 r., z powodu nieuzyskania na czas stopnia doktora habilitowanego, UMCS zwolnił 18 adiunktów, KUL - 31.
Część z nich walczy w sądach o przywrócenie do pracy. Co ciekawe, każda uczelnia nieco inaczej rozwiązała u siebie kwestie biegu terminów na habilitacje.
Szczegóły regulują statuty. I np. na UMCS , jeśli ktoś zaczął pracę przed 30 września 2013 roku i nie ma habilitacji, nie może być zatrudniony jako adiunkt dłużej niż 12 lat.
Natomiast zatrudnieni po 1 października 2013 mają na habilitacje 8 lat.
KUL dla wszystkich wskazuje jeden termin ośmiu lat.
- Były uczelnie, które tak ustalały zapisy statutów, żeby jak najbardziej iść na rękę pracownikom. Ale były też bardziej restrykcyjne - przyznaje Józef Kaczor, przewodniczący Sekcji Nauki w lubelskim NSZZ „Solidarność”.
- KUL, stojąc przed koniecznością ograniczenia zatrudnienia, wykorzystał zmiany w prawie, żeby przeprowadzić i tak niezbędną redukcję etatów - mówi nam nieoficjalnie jeden z pracowników uczelni.
- To nieprawda - zaznacza Lidia Jaskuła, rzeczniczka KUL.
- Władze uczelni konsekwentnie realizują plany związane z rozwojem naukowym uniwersytetu. Dzieje się to m.in. przez podnoszenie poziomu wykształcenia kadry naukowej - dodaje.