Walka o serce Michała trwa już 15 lat. Jest szansa, ze będzie wygrana

Czytaj dalej
Fot. Anatol Chomicz
Urszula Ludwiczak

Walka o serce Michała trwa już 15 lat. Jest szansa, ze będzie wygrana

Urszula Ludwiczak

Będziemy wdzięczni do końca życia - tak przekazanie niemal 33 tys. zł przez białostockich prawników na leczenie 15-letniego Michała skomentowała jego mama, Iwona Łukawska.

Dzięki temu wsparciu droga do pełnego zdrowia nastolatka stała się o wiele krótsza. Bo długa już i tak jest - trwa od jego urodzenia. Tylko dzięki wsparciu wielu ludzi dobrej woli, Michał dzisiaj funkcjonuje niemal jak każdy 15-latek. Ma już za sobą poważną operację. Do pełni szczęścia potrzebuje jeszcze tylko jednego zabiegu, który odbędzie się prawdopodobnie w wakacje. Aby tak się stało, potrzebne są ogromne pieniądze. Na szczęście tych, którzy chcą pomóc chłopakowi, ciągle nie brakuje.

Całe życie czekał na operację

Michał Łukawski z Białegostoku urodził się 6 września 2002 roku, kilka minut przed siostrą - Amelką. Bliźniaki przyszły na świat na miesiąc przed terminem, w 34. tygodniu ciąży. Trafiły do inkubatorów.

Amelka była zdrowa, u Michała lekarze szybko stwierdzili poważną wadę serca (DORV, czyli dwuujściową prawą komorę). Potrzebna była natychmiastowa operacja. Amelka wróciła do domu, a Michał pojechał do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam już w październiku odbyła się pierwsza operacja korygująca. Zabieg był w krążeniu pozaustrojowym. - Wdały się powikłania: zmiany zapalne w płucach, niewydolność krążenia, zakażenie gronkowcem. Synek przez miesiąc dzielnie walczył, był podłączony do respiratora - opowiada Iwona Łukawska, mama chłopca. - Najpierw był na OIOM-ie, potem na oddziale kardiologii. 6 grudnia, na Mikołajki, Michał w końcu wrócił do domu.

Wkrótce okazało się, że wada serca Michała przerosła lekarzy w Polsce. Poinformowali rodziców, że chociaż ich dziecko ma dwie komory, nie będzie w stanie z nich korzystać. Zaproponowali trzyetapowe leczenie, takie, jakie stosuje się w przypadku dzieci, u których wykształciła się tylko jedna komora. Chcieli przekształcić serce Michała w jednokomorowe. Chłopiec raz w roku jeździł na konsultacje kardiologiczną. Oczekiwanie na wyznaczenie terminu operacji w Polsce trwało... 10 lat! A życie Michała stawało się coraz trudniejsze.

- Nie mógł wychodzić z kolegami na zajęcia sportowe, wejście po schodach bardzo go męczyło - wspomina mama chłopca. - Niedotlenie dawało o sobie znać, nawet podczas najprostszych, codziennych czynności.

Michał przestał też chodzić do szkoły, przez rok miał nauczanie indywidualne, ponieważ jego serce nie dawało rady. Cała rodzina czekała na wyznaczenie terminu operacji. W końcu telefon zadzwonił.

Lekarze odmówili wykonania zabiegu, twierdząc, że stan chłopca jest zbyt poważny. Ich zdaniem ryzyko było zbyt wielkie. I że być może rozwiązaniem byłby przeszczep serca.

Zrozpaczeni rodzice Michała postanowili zrobić wszystko, aby uratować synka. Dotarli do prof. Edwarda Malca, polskiego kardiochirurga, który uratował setki serc w Klinice Uniwersyteckiej w Munster w Niemczech. Prof. Malec jako jedyny zdecydował się podjąć pełnej naprawy serca Michała, z zachowaniem funkcji obu komór. Był tylko jeden problem - koszty. 36,5 tys. euro. Kwota nieosiągalna dla rodziny chłopca. Jednak dzięki zaangażowaniu mnóstwa ludzi, udało się zebrać pieniądze.

Michał w październiku 2015 roku miał operację. Po niej w końcu jego życie się zmieniło. Pierwszy raz w życiu poszedł na basen. Mógł też wrócić do szkoły. Jego skóra, paznokcie i usta nareszcie odzyskały kolor różowy. Zniknęły niedotlenienie i sinica oraz związane z nimi ciągłe zmęczenie.

Ale okazało się, że to nie koniec walki. Kontrolne cewnikowanie serca wykazało, że z niewydolnym układem krążenia Michał żył zbyt długo. I niezbędna jest jeszcze jedna operacja. Stent, dzięki któremu udało się stworzyć tymczasową drożność aorty, trzeba usunąć. Konieczne jest również zamknięcie dwóch ubytków w przegrodzie między komorami serca.

Michał musi stawić się w klinice w Munster w połowie tego roku. Oczywiście operacja to kolejne koszty. Tym razem 24,5 tys. euro. I znowu serca wielu ludzi nie zawodzą.

Małaszyński, piłkarze i prawnicy

Na konto Michała w fundacjach siepomaga.pl i Cor Infantis znowu płyną datki. W akcję pomocy włączył się też m.in. pochodzący z Białegostoku aktor Paweł Małaszyński. Wystawił na licytację plakat z cytatami z jego filmów. Poszedł za 860 zł. Konto Michała wzbogaciło też 930 zł wylicytowane za koszulkę z podpisami piłkarzy Jagiellonii.

Wsparciu leczenia Michała poświęcony był też lutowy bal charytatywny białostockich prawników. Wczoraj w siedzibie Okręgowej Rady Adwokackiej symbolicznie przekazano czek na kwotę 32.780 zł uzyskaną z licytowanych podczas balu przedmiotów i loterii fantowej.

- To dla nas ogromne wsparcie - nie kryła wzruszenia Iwona Łukawska. - Możemy już umawiać termin zabiegu. Wszystkim, którzy nam pomagają, bardzo dziękujemy.

Urszula Ludwiczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.