Zabił się, bo bał się mafii?

Czytaj dalej
Fot. materiał ABW
Marcin Koziestański

Zabił się, bo bał się mafii?

Marcin Koziestański

Zmarły biznesmen z Ukrainy był podejrzany o organizację przemytu działka przeciwlotniczego. Mężczyznę znaleziono w jego hangarze w Dorohusku, do którego miała trafić broń.

Do tajemniczej śmierci doszło pod koniec czerwca w jednym z hangarów w przygranicznym Dorohusku. Okazało się, że zmarły to Ukrainiec, który był podejrzany o zorganizowanie kontrabandy przez polską granicę części do działka przeciwlotniczego.

Do głośnej próby przemytu doszło pod koniec marca br. Podczas rutynowej kontroli celnicy natrafili na nielegalny towar. Lufę do działa przewożono autem dostawczym na ukraińskich tablicach rejestracyjnych. Zgłoszono ją jako sprzęt hydrauliczny. Tymczasem był to element AK-630, szybkostrzelnego działka produkcji sowieckiej, które w ciągu minuty jest w stanie wystrzelić nawet 4 tys. pocisków przeznaczonych do zwalczania celów powietrznych.

Zatrzymano wówczas dwie młode Ukrainki, które zeznały, że nie były świadome, że przewożą śmiercionośną broń. Do akcji wkroczyła ABW, która razem z policją i służbą celną rozpoczęła przeszukanie jednego z hangarów w Dorohusku, do którego miała trafić broń.

W wyniku tych czynności zabezpieczyliśmy 1300 paczek papierosów bez akcyzy oraz zatrzymaliśmy kolejne dwie osoby

- informował Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych.

Zatrzymano pochodzącego z Ukrainy biznesmena oraz jego współpracownika. 36-latek od dawna mieszkał na terenie powiatu chełmskiego, a na co dzień prowadził firmę w Dorohusku.

Zabił się, bo bał się mafii?
materiał ABW Lufa do AK-630. Działko przeznaczone do zestrzeliwania samolotów, przewożone było w aucie dostawczym na ukraińskich numerach rejestracyjnych. Opisane było jako... sprzęt hydrauliczny

To właśnie do magazynów Ukraińca miało zostać przewiezione działko. Gdzie miało następnie trafić, tego nadal nie wiadomo.

Sprawą zajęła się początkowo Prokuratura Rejonowa w Chełmie.

- Dwie kobiety są podejrzane o próbę nielegalnego wwozu do Polski działa przeciwlotniczego. Z kolei dwaj mężczyźni o pomocnictwo kobietom we wprowadzeniu tego towaru na teren Polski i usiłowanie obrotu tym towarem. Wszyscy zostali zatrzymani na okres trzech miesięcy - mówił nam na początku kwietnia Marek Trzmielewski z Prokuratury Rejonowej w Chełmie. Dodał, że żaden z podejrzanych nie przyznał się do winy.

Sprawa wkrótce została przekazana do chełmskiego wydziału Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Śledczy postawili 36-latkowi zarzuty, a po zakończeniu trzymiesięcznego aresztu, zwolnili go do domu.

Zaledwie po kilku dniach na wolności mężczyzna został znaleziony martwy na terenie własnej firmy. Okazało się, że zmarł w hangarze, do którego miała trafić broń z przemytu.

Powieszonego na kablu mężczyznę znalazł jeden z jego współpracowników.

Śledczy wstępnie wykluczyli udział osób trzecich w zdarzeniu. Założono, że Ukrainiec powiesił się z powodu problemów osobistych lub finansowych, ponieważ jego firma coraz gorzej prosperowała.

Pojawiły się jednak spekulacje, że mężczyzna targnął się na życie z obawy przed mafią zza wschodniej granicy.

- Jeszcze jest za wcześnie, by stwierdzić, czy samobójcza śmierć podejrzanego miała związek z zarzutami, jakie na nim ciążyły - ucina Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie i dodaje, że ze względu na poważny charakter sprawy, akta zostaną przekazane do Prokuratury Krajowej.

Ewa Bialik, rzeczniczka PK, powiedziała nam jedynie, że sprawą z Chełma już wkrótce zajmować się będą śledczy z Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Lublinie.

Marcin Koziestański

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.