Zabrakło niewiele

Czytaj dalej
Fot. Artur Szymczak
Paweł Tracz

Zabrakło niewiele

Paweł Tracz

Miał być pogrom, a tymczasem wczoraj gorzowianki były bardzo blisko pokonania faworyta z Polkowic. Gdyby w końcówce nasze trafiły tak ze dwa razy...

Przed meczem kibice akademiczek zadawali sobie pytanie, czy podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego, które straciły już szansę na grę w play offach, są w stanie zatrzymać mocne rywalki. MKS straszył bowiem już nie tylko klasowymi Amerykankami czy reprezentantką Angeliką Stankiewicz, ale również inną kadrowiczką Agnieszką Skobel, która dołączyła do „pomarańczowych” kilka dni temu. Mecz pokazał, że KSSSEAZS PWSZ, który w tym sezonie jest w dużym dołku, na finiszu rundy zasadniczej potrafi zaskoczyć nawet kandydatki do medalu.

Już sam początek to zaskakująco łatwe prowadzenie gospodyń 4:0.

Najpierw trafiła Beata Jaworska, a chwilę później w ekwilibrystyczny sposób kapitan Katarzyna Dźwigalska. Rywalki szybko otrząsnęły się z przewagi gorzowianek i wykorzystując m.in. sporo naszych fauli (w 4 min mieliśmy już pięć) zdobyły dziewięć punktów z rzędu. Jak się potem okazało, nie tylko w tej części spotkania zawodniczki - i to obu drużyn - często łamały przepisy, więc na linii rzutów wolnych co rusz stawała koszykarka jednej z ekip.

W pierwszej kwarcie MKS wypracował sobie pięć punktów zaliczki, ale to nie satysfakcjonowało faworyta.

Zaraz po wznowieniu gry goście podwoili przewagę, na co nasze odpowiedziały akcją 2+1 Cassandry Brown. Potem coraz lepiej radzące sobie akademiczki, mimo wielu strat, robiły co mogły, aby polkowiczanki nie uciekły na więcej niż 11 punktów. W 16 min było 29:18 dla MKS-u, ale od tego momentu coraz więcej do powiedzenia miały „walczaki” z KSSSE AZS PWSZ.

Skuteczna obrona (brawa nie tylko dla Kelley Cain, która „biła się” pod obydwoma koszami do końca, mimo, że już do przerwy miała cztery przewinienia i była zagrożona zejściem) w połączeniu z ambicją i lepszą skutecznością niż w pierwszej kwarcie dały gorzowiankom szansę na objęcie sensacyjnego prowadzenia tuż przed przerwą. W 19 min przegrywaliśmy zaledwie 30:32, ale niestety końcówka należała do MKS-u.

9 marca w Gorzowie mieliśmy twardą grę w obronie, dlatego Kelley Cain i jej koleżanki często stawały na linii rzutów wolnych.
Artur Szymczak 9 marca w Gorzowie mieliśmy twardą grę w obronie, dlatego Kelley Cain i jej koleżanki często stawały na linii rzutów wolnych.

W drugiej połowie „pomarańczowe” pilnowały wyniku, ale po trójce Dźwigalskiej w 23 min akademiczki znów traciły niewiele (37:40).

Dla gości to już było za dużo i z miejsca „poczęstowały” nasze serią 9:0. Jeśli jednak ktoś myślał, że to koniec emocji, w czwartej kwarcie przeżył spore rozczarowanie. Wprawdzie jeszcze w 36 min rywalki miały mecz pod kontrolą, ale później zaczęły się dziać rzeczy piękne dla nas. M.in. dwie trójki Brown z rzędu sprawiły, że 76 sekund przed końcem traciliśmy tylko trzy „oczka”! Potem jednak nie trafiły B. Jaworska i Angel Goodrich i niespodziewana szansa na choćby dogrywkę przepadła.

Pozostałe wyniki

Zaległe spotkania:

1.Wisła Can-Pack20371520:1214
2.Artego20361562:1141
3.MKS20361309:1197
4.Ślęza20351539:1318
5.Basket 9020331407:1398
6.Pszczółka AZS UMCS20311338:1258
7.Energa20281357:1356
8.JAS-FBG Zagłębie20261192:1334
9.Widzew20261249:1455
10.KSSSE AZS PWSZ20251164:1342
11.MKK19221211:1516
12.JTC Pomarań. MUKS19221075:1394
Paweł Tracz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.