Zapłacimy za to, że zima przyszła wiosną

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Sandra Soczewa, (jp, mb, kk, agr, rh)

Zapłacimy za to, że zima przyszła wiosną

Sandra Soczewa, (jp, mb, kk, agr, rh)

Zdarza się, że truskawki kosztują 15 złotych. Za pół kilograma... – Wiosenne przymrozki zabrały około 80 procent plonów – mówi szef Lubuskiej Izby Rolniczej

– Już od jakiegoś czasu chodzą za mną truskawki. Ale niestety, przy takich cenach nie można sobie na nie pozwolić. Jeszcze w ubiegłym tygodniu widziałam, że kosztowały ponad 20 złotych! Dziwią mnie te ceny... Ale pewnie trzeba poczekać na lepszą pogodę. Wtedy potanieją – mówi Katarzyna Szandler, którą spotykamy na ryneczku w Gorzowie.

Podobnie jest z cenami w Zielonej Górze, o czym przekonała się Izabella Sinicka. Wybrała się na targ przy ul. Owocowej, by pierwszy raz w tym roku kupić truskawki. Zaskoczyły ją wysokie ceny. – Mam nadzieję, że truskawki są drogie tylko na początku sezonu. Wiem, że były przymrozki w kwietniu i rolnicy ponieśli straty. Ale jest już ciepło i te późniejsze owoce będą chyba tańsze – podejrzewa pani Izabela.

Ile musimy zapłacić za kilogram owoców? – Truskawki są dużo droższe. Na początku sezonu kosztowały 18 złotych, gdzie o tej samej porze rok temu ich cena nie przekraczała 15. Teraz są po 13 złotych, a rok temu były po 10. A ile będą kosztowały później? Wątpię, żeby cena spadła do 5 złotych – szacuje Elżbieta Dziębiór, która handluje owocami w warzywniaku w Słubicach.

Jeszcze kilka dni temu w jednym z marketów w Zielonej Górze przy truskawkach była cena 15 zł, ale... za pół kilograma! Więcej płacimy nie tylko za truskawki, ale też za inne owoce.

– W sadach jest dramat. Jako komisja szacowaliśmy ostatnio straty w sadzie o powierzchni 20 hektarów. Czereśnie i śliwy wymarzły tam w stu procentach. Podobne straty są wśród wiśni, niektórych odmianach brzoskwiń – opowiada Paweł Egrowski, rolnik z Międzyrzecza i członek Lubuskiej Izby Rolniczej.

Jan Wróblewski jest właścicielem pasieki w Szprotawie i 7-hektarowego sadu jabłkowego. – Tego lata nie będę miał dużo owoców. Niestety, przymrozki zdziesiątkowały jabłonie i uprawy dostawców, od których kupuję owoce. Na niektórych drzewach mam tylko pojedyncze jabłka. Można je policzyć na palcach jednej ręki – nie ukrywa.

Przymrozki wszystko zabrały

– Ceny są wyższe, bo wiele kwiatów zmarzło. Truskawki sprzedaję teraz po 12 złotych i jest to wysoka cena dla klienta. Rok temu sprzedawałam je w granicach 8 złotych. Zbiory są niższe o około 30 procent. Już dawno nie było tak słabo – przyznaje Elżbieta Lasota z Sokołowa, z którą rozmawiamy na targu w Nowej Soli.

– Wszystko pomarzło. Kwiaty po prostu nie zakwitły. Stąd takie ceny. Proszę zrozumieć, my też jesteśmy stratni... – tłumaczą sprzedawcy na targowisku w Gorzowie.

Stanisław Myśliwiec, prezes Lubuskiej Izby Rolniczej, wyjaśnia, że przymrozki zabrały około 80 procent zbiorów. – Bardzo długo temperatury w nocy sięgały minus 8 stopni. Przez przymrozki przemarzły kwiaty i nie dały owoców. Utrzymały się jedynie te owoce, które chowane były pod foliami. Ale to z kolei generuje większe koszty... To właśnie stąd takie, a nie inne ceny – stwierdza prezes Myśliwiec. I zaznacza, że przymrozki dotknęły też drzewka owocowe, więc na czereśnie w atrakcyjnych cenach też na razie nie mamy co liczyć.

Truskawki, wiśnie, śliwki...

– Warzyw mamy teraz o około 30 procent mniej. Koszty były niewspółmiernie wyższe przy uprawie i musimy w jakiś sposób zniwelować tę różnicę. Innego wyjścia nie ma. W tym roku można zapomnieć o owocach. Wymarzły mi czereśnie, orzechy włoskie – wylicza Wilhelm Róziewicz z Sokołowa.

O przemarznięciach wspomina też Marek Szron, właściciel 180-hektarowego sadu w Solnikach. – Ucierpiały owoce miękkie: czereśnie, wiśnie. Wszystkie owoce na pewno będą droższe – zaznacza.

Z kolei Adam Wieloch z Sulechowa dodaje, że mniej będzie wszystkich owoców pestkowych. Również śliwek i brzoskwiń. – Brzoskwinie to chyba wszystkie poszły na zmarnowanie – martwi się.

Pozostają te z importu?

Stanisław Myśliwiec zauważa, że najsmaczniejsze truskawki mamy już za sobą. – To właśnie te pierwsze owoce są najsłodsze i najbardziej soczyste. Ale nie martwmy się na zapas. Jeśli pogoda dopisze i będzie słonecznie, to kolejne truskawki też będą słodkie. Słońce odpowiada za produkcję cukru, więc trzymajmy kciuki za dobrą pogodę – mówi z uśmiechem.

Ale już Dariusz Śmietanka z Nowej Soli, który uprawą owoców zajmuje się od ponad 30 lat, ostrzega, że te, które będą teraz, mogą nie być zbyt smaczne... – W tym roku owoce będą droższe i jednocześnie gorszej jakości. Producenci, którzy byli przygotowani na mrozy, będą mieli lepsze owoce. Mali producenci nie mieli tyle szczęścia. Czereśni w porównaniu z zeszłym rokiem jest mniej o 75 procent. Ich cena wzrosła o 5 złotych... Pierwsze zbiory truskawek trochę zmarzły, dopiero teraz pojawiły się te gruntowe. Pomniejsze odmiany będą, tylko w smaku trochę gorsze. Chyba że pogoda nas zaskoczy – dodaje.

Z kolei Adam Wieloch pociesza, że pogoda sprzyja malinom i borówkom.

Ale jest też nadzieja dla truskawek! – Krzaki odrobiły większość strat. Owoce krajowe będą później niż zazwyczaj. Musimy czekać. Nie będzie rewolucji cenowych, bo do Polski można przywozić truskawki z całego świata. I nawet jeśli będzie mniej naszych owoców, niedobór poryje import z Hiszpanii czy Maroka. Ja będę miał ceny takie jak rok temu, czyli 5-6 złotych – zapewnia Mieczysław Czarny ze Świdnicy.

Na cenowe i pogodowe skoki radę ma Nela Gotlib z Nowej Soli. – Czereśnie i truskawki jem teraz. Nie ma na co czekać, bo nie wiadomo, czy później będą tańsze... – uśmiecha się.

Sandra Soczewa, (jp, mb, kk, agr, rh)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.