Znany historyk i cała prawda o referendum z 1946 roku

Czytaj dalej
Tomasz Trepka

Znany historyk i cała prawda o referendum z 1946 roku

Tomasz Trepka

Doktor habilitowany Zdzisław Zblewski: Referendum w 1946 roku było próbą generalną przed fałszerstwem wyborczym Zdzisław Zblewski – doktor habilitowany, pracownik Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, zajmuje się historią Polski po 1945 roku. Autor publikacji dotyczących dziejów PRL oraz podziemia antykomunistycznego po drugiej wojnie światowej.

Tomasz Trepka: Komuniści zdecydowali się na organizację referendum w 1946 roku zamiast wyborów, do których zostali zobowiązani na konferencji w Jałcie. Dlaczego?
Zdzisław Zblewski:
Referendum z 30 czerwca 1946 roku było dla komunistów korzystne z trzech zasadniczych powodów. Po pierwsze, zostało przez nich potraktowane jako sondaż przedwyborczy. Przedstawiciele nowej władzy chcieli się w ten sposób zorientować, jak duże poparcie społeczne uda im się zmobilizować, wykorzystując do tego celu propagandę oraz represje. Rzeczywistość okazała się dla nich brutalna. Zgodnie z prawdziwymi wynikami, z którymi mogły się zapoznać jedynie najważniejsze osoby w państwie, poparł ich co czwarty Polak. Było to zbyt mało, by wygrać wybory i utrzymać się przy władzy. Drugim celem „głosowania ludowego” było przeprowadzenie próby generalnej przed sfałszowaniem wyborów. Zdawano sobie sprawę, że akcja musi zostać przeprowadzona sprawnie oraz w ścisłej tajemnicy zarówno przed społeczeństwem, jak i państwami zachodnimi. Wcześniej w Polsce fałszerstwa na taką skalę nigdy nie dokonano, chciano więc sprawdzić, czy będzie to możliwe. Po trzecie, referendum stanowiło wygodny pretekst do przesunięcia terminu wyborów, na których rychłe przeprowadzenie naciskały mocarstwa zachodnie. Przygotowania do fałszerstwa wyborczego wymagały czasu, a „głosowanie ludowe” było dla nich swoistą zasłoną dymną.

T.T.: Cała machina propagandowa znajdowała się na usługach władzy komunistycznej. Jaki był zakres i skuteczność jej oddziaływania?
Z.Z.: Trudno ocenić jak skuteczna była propaganda przed referendum, jednak jej zakres był ogromny. Wśród 11 milionów osób uprawnionych do udziału w głosowaniu, rozkolportowano ponad 90 milionów różnego rodzaju ulotek, afiszy oraz plakatów. Akcję tę przeprowadzono w okresie, w którym materiałów piśmienniczych brakowało w urzędach i szkołach, i w którym gazetom (zwłaszcza opozycyjnym) obniżano nakłady lub nawet odmawiano ich drukowania, posługując się argumentem o braku papieru. Zarówno przez Polaków jak i obserwatorów z krajów zachodnich akcja ta była postrzegana jako bezmyślne marnotrawstwo. Trudno też precyzyjnie określić jak w 1946 i 1947 roku głosowali przedstawicieleposzczególnych grup społecznych. Stosunek do nowej władzydzielił w podobny sposób, na dwie nierówne części, zarówno chłopów, robotników, jak i inteligencję. PRL-owska propaganda utrzymywała przez lata, że u zarania „Polski ludowej” po stronie nowej władzy opowiedziały się „masy robotniczo-chłopskie” natomiast jej przeciwnikami była jedynie garstka „obszarników” i „burżujów” oraz mityczna „reakcja”. To nieprawda. Przeciwko instalującym się w Polsce komunistom opowiadała się także znaczna część robotników oraz zdecydowana większość chłopów. Warto przypomnieć, że w latach 1945-1947 wybuchło w kraju ponad 1200 strajków robotniczych. Zazwyczaj miały one charakter ekonomiczny, nie polityczny, tym niemniej stanowiły wyraz braku zaufania do nowego właściciela zakładu pracy, jakim było rządzone przez komunistów państwo. Charakterystyczne, że apogeum tej fali strajkowej przypadło na maj 1946 roku, czyli namiesiąc przed referendum. Z kolei chłopi wyrażali swój sprzeciw wobec nowej władzy, wstępując masowo do Polskiego Stronnictwa Ludowego, a także bojkotując akcję dostaw obowiązkowych na rzecz państwa. Częściowo bojkot ten był spowodowany niemożnością sprostania przez zdewastowaną w czasie wojnywieś wygórowanym oczekiwaniom komunistów, częściowo jednak wynikał z przesłanek politycznych – chłopi nie chcieli wspierać ekonomicznie nieakceptowanej przez nich władzy.

T.T.: Jak konspiracyjne organizacje podziemia antykomunistycznego, reagowały na propozycje składane przez władze dotyczące referendum 30 czerwca 1946 roku?
Z.Z.: Podziemie niepodległościowe było podzielone i nie miało wypracowanego jednego stanowiska wobec referendum. Organizacje konspiracyjne wywodzące się z rozwiązanej w styczniu 1945 roku Armii Krajowej, a zwłaszcza największa z nich – Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”, nawoływały zazwyczaj do uczestnictwa w referendum i udzielenia odpowiedzi „nie” na dwa pierwsze pytania, dotyczące likwidacji Senatu oraz akceptacji dla reform gospodarczych, natomiast zakreślenia odpowiedzi „tak” na pytanie trzecie, w sprawie ustalenia zachodniej granicy Polski na Odrze, Nysie Łużyckiej i Bałtyku. Z kolei część środowisk narodowychnawoływała do głosowania „trzy razy nie”, argumentując to koniecznością wyrażenia zasadniczego sprzeciwu wobec tworzonej przez komunistów rzeczywistości politycznej. Były też niewielkie środowiska piłsudczykowskie, które uważały, że należy zbojkotować referendum, czyli nie uczestniczyć w głosowaniu.


T.T.: Bojkot udziału w referendum 30 czerwca 1946 roku sprzyjał komunistom w przeprowadzeniu fałszerstw?

Z.Z.: Władza „ludowa” tak czy inaczej była zdecydowana wyniki sfałszować i dokonałaby tego bez względu na okoliczności.Ale o tym wtedy nie wiedziano. Wydawało się, że tylko powszechne uczestnictwo w głosowaniu stwarza cień szansy na wygraną opozycji.

T.T.: Kościół katolicki zachował się w tej sytuacji apolitycznie, czy może opowiedział się po którejś ze stron?
Z.Z.:Hierarchia kościelna nie udzielała wskazówek, jak należy głosować w referendum i wyborach do Sejmu Ustawodawczego, ograniczając się jedynie do wezwań do uczestnictwa w głosowaniach. Wynikało to z przyjętej wówczas przez Episkopat strategii, polegającej na nie unikaniu konfliktów z komunistami na płaszczyźnie politycznej. Jednak z niektórych wypowiedzi publicystów katolickich można było wywnioskować, że optymalnym rozwiązaniem dla polskiego Kościoła byłoby głosowanie „nie” na pierwsze pytanie i „tak” na dwa pozostałe.

T.T.: Jak duża była skala fałszerstw podczas wyborów do Sejmu Ustawodawczego w 1947 roku?

Z.Z.: Manipulacje, których dopuściła się strona komunistyczna, były znaczne. Blok, w skład którego weszli komuniści i ich sojusznicy miał rzekomo otrzymać aż 80% głosów. Z całą pewnością wynik ten nie odzwierciedlał prawdziwych preferencji wyborczych społeczeństwa. Nie ulega wątpliwości, że wyniki zostały „podkoloryzowane”, jednak skali tego zjawiska nie potrafimy niestety precyzyjnie ustalić. Jest to spowodowane tym, że o ile podczas referendum komuniści skrupulatnie zbierali dane o rzeczywistych wynikach głosowania, o tyle w trakcie styczniowych wyborów tego typu informacje interesowały ich już znacznie mniej. Przeciwnie, na masową skalę zmuszano wyborców do tak zwanego głosowania manifestacyjnego, czyli jawnego, na listę numer trzy, a więc na blok wyborczy, zdominowany przez komunistów. Było to pogwałcenie przepisów zarówno ordynacji wyborczej jak i formalnie wówczas obowiązującej konstytucji marcowej.Jednak zabieg ten okazał się skuteczny i spowodował, że duża część wyborców głosowała niezgodnie ze swoimi zapatrywaniami politycznymi.

T.T.: Oprócz propagandy, powszechnie stosowano także różnego rodzaju represje. Kto przede wszystkim znalazł się na celowniku komunistów?
Z.Z.:Przed referendum głównym celem szykan ze strony rządzących komunistów stała się opozycja legalna, czyli Polskie Stronnictwo Ludowe. Ponadto nowa władza, już na początku lata 1946 roku,przeprowadziła szereg dotkliwych akcji represyjnych w różnych regionach kraju, w tym także na Kielecczyźnie, które uderzyły w podziemie antykomunistyczne. Jednak na znacznie większą skalę sięgnięto po terror na kilka miesięcy przed styczniowymi wyborami. Wówczas w aresztach i więzieniach znalazło się, zazwyczaj na krótko, kilkadziesiąt tysięcy osób. Celem tej akcji było spacyfikowanie nieprzychylnych władzy nastrojów społecznych.

T.T.: Państwa demokracji zachodniej wiedziały o fałszerstwach, których dopuszczała się władza komunistyczna?
Z.Z.: Z całą pewnością tak, dziennikarze z różnych krajów interesowali się tą sprawą i o machinacjach wyborczych byli na bieżąco informowani, zarówno przez przedstawicieli opozycji legalnej jak i organizacji konspiracyjnych. Na przykład wspomniane Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” utrzymywało wówczas regularne kontakty między innymi z ambasadą amerykańską, dokąd systematycznie przekazywano informacje na temat sytuacji politycznej w Polsce. Inna sprawa, co państwa zachodnie z tą wiedzą zrobiły. W rzeczy samej uczyniłybowiem niewiele. Nie zdobyły się ani na zerwanie stosunków dyplomatycznych z władzami w Warszawie, ani nawet na stanowczy protest przeciwko fałszerstwom wyborczym.

T.T.: Polski rząd emigracyjny w Londynie starał się interweniować w sprawie fałszerstw?

Z.Z.: Rząd Tomasza Arciszewskiego uważał, że sprawa niepodległości Polski została przesądzona na konferencji w Jałcie. Z tej perspektywy zarówno sfałszowane referendum, jak i farsa wyborcza ze stycznia 1947 roku były nieuchronną konsekwencją zdrady, jakiej przywódcy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii dopuścili się na Krymie. Rząd polski na uchodźstwie miał zresztą niewielkie możliwości działania na arenie międzynarodowej. Starał się co prawda alarmować zachodnią opinię publiczną, ale bez szczególnych złudzeń, że może to w znaczący sposób wpłynąć na losy Polski.

Tomasz Trepka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.