O. Aleksander Jacyniak: Jeżeli ktoś nieustannie pędzi, to trudno jest mu uchwycić pewne niuanse Bożego światła, które do człowieka dociera

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Adam Jakuć

O. Aleksander Jacyniak: Jeżeli ktoś nieustannie pędzi, to trudno jest mu uchwycić pewne niuanse Bożego światła, które do człowieka dociera

Adam Jakuć

Jezuici zawitali do Białegostoku dopiero w XXI w. Dwóch braci zakonników ewangelizuje w zwykłym domu. Dzięki pomocy ludzi dobrej woli są w stanie przeżyć za około 6 złotych dziennie na osobę. Odprawiają msze święte w budynku byłego salonu samochodowego w pobliskim Wasilkowie. O próbach uczenia modlitwy, refleksji i wyciszenia zabieganych wiernych rozmawiamy z jezuitą dr. Aleksandrem Jacyniakiem, który jest proboszczem parafii św. Stanisława Kostki na osiedlu Dolina Cisów w Wasilkowie.

Jak to się stało, że jezuici trafili do Białegostoku?
W roku 1982 powstała w Białymstoku Wspólnota Życia Chrześcijańskiego, złożona z ludzi świeckich, którzy w swoim duchowym rozwoju bazują na duchowości ignacjańskiej i na dynamice „Ćwiczeń duchowych” świętego Ignacego.

Czyli wspólnoty były, ale samych jezuitów nie było?
To była jedyna miejscowość w Polsce, gdzie była Wspólnota Życia Chrześcijańskiego, a nie było jezuitów. Okazuje się, że z terenów województwa podlaskiego wielu ludzi jeździ na różnego rodzaju rekolekcje ignacjańskie oraz sesje rekolekcyjne do naszych domów rekolekcyjnych, nierzadko bardzo daleko. Stąd pojawiła się idea, żeby jezuici byli także tu z pewną propozycją przekazywania duchowości ignacjańskiej w różnych formach.

Na czym polegają rekolekcje ignacjańskie?
Miesięczne Rekolekcje Ignacjańskie, czyli „Ćwiczenia duchowe”, podzielone są na określone etapy. Jest etap Fundamentu i pierwszego tygodnia Ćwiczeń, podczas którego rekolektant jest zapraszany, by na modlitwie medytacyjnej rozeznał swoje podstawowe, fundamentalne powołanie do człowieczeństwa, do relacji z Bogiem, z innymi ludźmi, z otaczającym światem, żeby oczyścił to podążanie poprzez głęboką refleksję nad całym dotychczasowym życiem. I to może zakończyć się spowiedzią generalną z całego życia lub z wybranego etapu tego życia.

Drugi etap?
To drugi tydzień, gdzie wiodącą staje się modlitwa kontemplacyjna i wtedy człowiek jest zapraszany do kontemplowania scen z życia naszego Pana Jezusa Chrystusa, do przystawania przy Nim, by stawać się takim, jakim jest On. Jest to także czas rozeznania, rozpoznania własnego, specyficznego powołania pośród powołania do człowieczeństwa lub reformy dotychczasowego kroczenia drogą własnego powołania życiowego.

Co się dzieje dalej?
Trzeci tydzień „Ćwiczeń duchowych” świętego Ignacego to droga zjednoczenia z Jezusem, który przechodzi przez wydarzenia paschalne: mękę i śmierć. Przechodzi to w czwarty tydzień, gdzie towarzyszymy Jezusowi od rzeczywistości zmartwychwstania do Jego wniebowstąpienia. Uwzględniając, że rekolekcje ignacjańskie to rekolekcje - „matka” dla bardzo różnych form rekolekcji w Kościele, wielu chce przeżyć te rekolekcje w formie klasycznej. I stąd propozycje udziału w różnych formach rekolekcji w domach rekolekcyjnych. Sam święty Ignacy przewidział także możliwość takich rekolekcji w normalnie biegnącym życiu, czyli pozostaję tam, gdzie jestem, zajmuję się moim domem, swoją pracą i przeznaczam godzinę czy półtorej godziny dziennie na modlitwę.

A co jeszcze robicie w tym niewielkim domu?
Ten dom jest przystanią przede wszystkim dla Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego, która aktualnie składa się z siedmiu wspólnot. Te wspólnoty spotykają się raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie. Każda z nich rozeznaje swoją własną drogę formacji duchowej, ale także i zaangażowań apostolskich. Poza tym rzadziej spotykają się tu członkowie innych wspólnot, jak np. animatorzy Spotkań Małżeńskich, Karawana, Niespokojni Nadzieją, Urzekająca, itd.

Jak wygląda wasz dzień?
Jest czas na modlitwę w naszej skromniuteńkiej kaplicy. Sami przygotowujemy sobie posiłki, tak jak potrafimy, na bazie tego, co otrzymamy. Ponieważ dom w całości jest jednak dość duży i korzysta z niego szereg wspólnot, raz w miesiącu członkowie tych wspólnot pomagają nam w sprzątaniu. Sami troszczymy się o otoczenie domu, gdy chodzi np. o koszenie trawy. Systematycznie rozważamy też różne sprawy związane z prowadzonymi przez nas apostolatami.

O której ojciec rozpoczyna dzień?
Zazwyczaj wstaję około godziny piątej z minutami. Natomiast staram się kłaść spać około dwudziestej drugiej. W to życie wplecione są także wykłady na Akademii Katolickiej w Warszawie, rekolekcje adwentowe i wielkopostne, misje ludowe i dłuższe spowiedzi, na które umawiamy się drogą telefoniczną lub mailową, czasami spowiedzi generalne oraz rozmowy o charakterze duchowym.

Z czego się utrzymujecie?
Przede wszystkim z ofiar parafian oraz ludzi dobrej woli. Dobrzy ludzie dostarczają nam różne artykuły żywnościowe, które staramy się tak użytkować, żeby nic się nie zmarnowało. Od początku października do końca stycznia wydawaliśmy na wyżywienie średnio 6,16 zł na osobę na dobę. Teraz przypuszczam, że te kwoty są porównywalne lub nawet mniejsze.

Ze współbratem prowadzi ojciec parafię na osiedlu Dolina Cisów w Wasilkowie...
Póki co mieścimy się w skromnej kaplicy, która jest absolutnie wyjątkowa i niepowtarzalna. Nie ma drugiej takiej w całej archidiecezji białostockiej, choćby z tego względu, że mieści się ona w... byłym salonie samochodowym. Wynajmujemy na razie to pomieszczenie.

Macie plan wybudowania kościoła?
Jest plan budowy świątyni. Mamy nawet teren, z tym, że jest on odległy o grubo ponad kilometr od najbliższego skrawka osiedla Dolina Cisów. Aktualny stan ulicy Nadawki, dość posępny, gdy się idzie czy jedzie w kierunku tej działki, sprawia, że ludzie proszą nas, wręcz błagają, byśmy znaleźli teren bliżej osiedla. Starania o znalezienie takiego terenu trwają. Niestety są one spowolnione między innymi przez trudności biurokratyczne.

Wróćmy do spraw duchowych. Jakie jest zainteresowanie spowiedziami z całego życia?
Potrzeba spowiedzi generalnej rodzi się u ludzi zupełnie naturalnie po przeżyciu pierwszego tygodnia „Ćwiczeń duchowych”. Natomiast niektórzy chcą zamknąć jakiś etap swojego życia, który stanowi dla nich jakiś ciężar czy też chcą go podsumować, na przykład przed zawarciem związku małżeńskiego, czy wtedy, kiedy następuje jakieś bardzo istotne zawirowanie w życiu. Po jakimś czasie błądzenia człowiek chciałby to podsumować i zamknąć. Powody do tego, żeby do takiej spowiedzi generalnej podążać, są bardzo zróżnicowane.

Z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się wierni?
Wielkim wyzwaniem jest trwałość małżeństw. Kontrkatecheza, którą oferuje świat, proponuje jak najszybszy rozpad małżeństwa: „Masz problemy? Po co się męczyć? Zostaw go, zostaw ją”. Drugi zakres to problemy z wychowaniem dzieci i młodzieży. Kolejny to doświadczanie milczenia Boga i trudności z tym, by nawiązać z Nim modlitewną więź. Następna trudność, która się pojawia, to problemy alkoholowe i towarzyszenie ludziom, którzy chcą się z tym uporać. Jeszcze inne zagadnienie to wielka trudność w odnalezieniu się w świecie, który zdaje się pędzić coraz bardziej. Odrębnym zakresem jest towarzyszenie osobom, u których pojawiają się myśli samobójcze.

Jak poważny to problem?
Wielość prób samobójczych w ostatnich latach w Polsce jest czymś zatrważającym. Nie ma tu żadnych rozsądnych statystyk, bo nawet jeżeli ktoś odratowany po próbie samobójczej trafia do jakiejś placówki szpitalnej, to podaje się tam jako przyczynę np. przedawkowanie leków czy coś innego. Natomiast nie jest to nazwane wprost. Jeżeli spotykamy się z osobami, u których pojawiają się myśli samobójcze, staramy się wyjść im naprzeciw poprzez różne formy towarzyszenia im.

Wyliczył ojciec wiele różnych problemów. A jakie ojciec proponuje lekarstwo?
To, co mamy do zaproponowania to prymat Boga w życiu człowieka, bazujący na doświadczeniu Boga Biblii w refleksji, w modlitwie medytacyjnej, kontemplacyjnej i jednocześnie poznawanie Boga poprzez drugą Biblię, którą jest cały stworzony wszechświat. Prymat Boga zaprasza także do wprowadzenia większej refleksyjności we własne życie. Jeżeli ktoś nieustannie pędzi, trudno jest mu uchwycić pewne niuanse Bożego światła, Bożego blasku, Bożego zamysłu, które do człowieka docierają. Jeżeli człowiek nie chce zdecydować się na wprowadzenie większej refleksyjności modlitewnej, to trudno, żeby to życie układało się w sposób właściwy i żeby nie było w nim nowych komplikacji, które dodatkowo paraliżują człowieka, zniewalają go, czy utrudniają mu życie.

Z ojca doświadczenia wynika, że ci ludzie, którzy przychodzą zagubieni, rzeczywiście na jakimś etapie przestali się modlić i prowadzić życie duchowe?

Albo ono zanikło, albo się nawet nie pojawiło. Dodatkowy element komplikacji może rodzić się poprzez sięganie do wątpliwych treści w internecie. Człowiek znajduje tam nieraz niby bardzo proste rozwiązania, za którymi idzie. A potem okazuje się, że pójście za różnymi propozycjami pozachrześcijańskich rozwiązań, bardzo szybkich, łatwych i przyjemnych, nie kończy się dobrze, a czasami wręcz wpędza w jakieś formy współpracy świadomej czy nieświadomej ze złem, co jeszcze dodatkowo komplikuje człowiekowi życie.

Kandydatów do stanu duchownego jest coraz mniej. Czy da się to zatrzymać?

W tym zakresie Synod o synodalności może okazać się błogosławieństwem, w znaczeniu realnego otwarcia się na jeszcze większą podmiotowość odpowiednio uformowanego laikatu w Kościele. W tym zakresie wiele już się robi, ale jest jeszcze wiele do zrobienia.

Ojciec ma na myśli to, żeby osoby świeckie więcej funkcji pełniły w Kościele?
Tych funkcji, które mogą pełnić niekapłani. Poza tym m.in. metropolita białostocki sygnalizuje potrzebę wprowadzenia diakonatu stałego w archidiecezji białostockiej, który w Kościołach wschodnich funkcjonuje od pierwszych wieków, a w Kościele Zachodnim zanikł między innymi z tego względu, że był nadmiar księży. W końcówce ubiegłego roku w 14 diecezjach w Polsce byli już diakoni stali, którzy mogą pod względem duszpasterskim robić to wszystko, co robią księża - oprócz odprawiania Mszy świętej i oprócz spowiadania. Ci diakoni stali, których poznałem, a poznałem ich kilkudziesięciu, to są ludzie niezwykłego formatu intelektualnego i duchowego. Niewykluczone, iż w przyszłości ich rola w Kościele będzie wzrastała. Zmniejsza się liczba osób zakonnych, natomiast zauważa się rozwój innych form życia konsekrowanego, które poszukują swego miejsca w Kościele.

Stare porzekadło mówi, że jak trwoga to do Boga. Dopóki trwogi nie ma, to coraz mniej ludzi się do Niego garnie?
Niektórzy mówią, że im więcej materii, tym mniej ducha. Tej materii mamy teraz niezwykle dużo. Dobrobyt jest niewyobrażalnie wielki, taki, którego nie było w naszej ojczyźnie od wieków. Bóg w dalszym ciągu jest pokornym Pielgrzymem, który idzie od osoby do osoby, jeżeli nie jest akceptowany, idzie dalej, idzie od narodu do narodu i ostatecznie może liczyć, jak w wielu okresach historii, na tę przysłowiową resztę Izraela, która jest mu wierna do końca.

Franciszek jest pierwszym papieżem - jezuitą. Co „jezuickiego” wprowadził do Kościoła?
Na pewno rzeczywistość rozeznawania. Papież Franciszek jest człowiekiem z innego świata. Jest to świat Ameryki Południowej, gdzie w inny sposób funkcjonuje słowo. W naszym kręgu kulturowym, historycznym, europejskim słowo wypowiedziane ma wartość niemalże dokumentu, dogmatu. Natomiast u ludzi z Ameryki Południowej jest słowo na dziś, jest słowo na jutro. Oni nie absolutyzują ani nie dogmatyzują tak jak my wypowiedzianego słowa. Wielu przyczepiało się do niego, że mówił, że nie będzie wiele lat papieżem, a dalej jest papieżem. On tę kwestię po prostu rozeznaje. Na razie czuje, że może i powinien tę posługę pełnić. Poza tym jednoznacznie przeciwstawia się różnym chorym formom klerykalizmu. Kościół nie powinien być „wielkim dworem”, tylko rzeczywistością otwarcia na wielu, także na tych, którzy są najbardziej ubodzy i poszukiwania tego, co jest najbardziej ewangeliczne w życiu dzisiejszej ludzkości. Sądzę, że jemu jako jezuicie jest o wiele łatwiej odejść od pompatycznego Kościoła.

Kim jest o. Aleksander Jacyniak?

o. Aleksander Jacyniakks.( ur. 1959 r. w Staniewie k. Kętrzyna) - jezuita, proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Wasilkowie. Autor wielu książek, m.in. ''Świat ludzkich kryzysów'' (1997, 2010), ''Ze świętym Józefem na przełomie tysiącleci'' (2002), ''Antykryzysowy poradnik biblijny. Refleksje na trudny czas'' (2010), ''Zrozumieć bliźniego'' (2010).

W latach 1980-1982 studiował na Wydziale Filozoficznym Towarzystwa Jezusowego w Krakowie, 1982-1985 na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W 1985 przyjął święcenia kapłańskie (z rąk Jana Pawła II). W 2009 obronił tytuł naukowy doktora.

1990-1993 dyrektor Domu Rekolekcyjnego i Ignacjańskiego Centrum Formacji Duchowej w Gdyni, 1994-2005 dyr. Domu Formacji Duchowej w Kaliszu, 1995-2004 przełożony (superior) kaliskiej wspólnoty ojców i braci jezuitów. 1998-2004 kustosz nowo powstałego Sanktuarium Serca Jezusa Miłosiernego w Kaliszu. 2004-2005 Delegat Przełożonego Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej ds. Koronacji Obrazu Matki Bożej Trybunalskiej. Od 2006 w Kolegium Jezuitów w Warszawie; wykładowca na Papieskim Wydz. Teologicznym w Warszawie oraz w Instytucie Teologiczno-Katechetycznym w Gródku Podolskim na Ukrainie; dyr. Biura Misyjnego Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej, kustosz Muzeum im. św. Andrzeja Boboli, asystent krajowy Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego.

Od 1978 kolporter niezależnych wydawnictw (m.in. „Opinia”, „Robotnik”, „Komunikat” KSS KOR, „Głos”). Po 13 XII 1981 uczestnik marszów i wieców protestacyjnych. 1985-1988 w klasztorze oo. jezuitów w Kaliszu; Współorganizator pomocy dla represjonowanych i ich rodzin.

Zobacz także:
Ks. Adam Matan: Świat nie akceptuje tego, że istnieje grzech

Adam Jakuć

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.